Maciej Drapiński

Hey, jestem Maciej, gram na „harmoszce”, „syntezatorze marszczonym” czy „wstydzie na szelkach”… zwał jak zwał, ja już się przyzwyczaiłem do żartów moich przyjaciół z zespołu na temat mojego instrumentu


Akordeon wpadł mi na kolana zupełnie przypadkowo… Jako mały gżdyl uczęszczający do klasy „zerowej”, według Pani od rytmiki wyróżniałem się muzykalnością od pozostałych dzieci w grupie, zaproponowała moim rodzicom by zapisali mnie do szkoły muzycznej, jednak jedynym instrumentem jaki znałem był keyboard, na którym podczas zajęć rytmiki grała prowadząca. Nie pochodzę z muzykalnej rodziny, więc wizyta na egzaminach wstępnych w szkole muzycznej raczej nie była traktowana zbyt poważnie jako chwila, która może rzutować na pozostałe moje życie… A jednak!

Gdy na rzekomych egzaminach nastała chwila wyboru instrumentu szybko okazało się, ze na „organach” (czyt. keyboardzie), które sobie wybrałem zajęć nie ma.

Z odsieczą przybył nauczyciel akordeonu, który zaproponował instrument, o którym nic nie wiedziałem poza tym, ze posiada klawisze. I tak, poniekąd z przypadku, stałem się akordeonistą z misją „odczarowania” stereotypu na temat „wstydu na szelkach”

Gram na akordeonie od 24 lat, przez te lata bezwstydnie na harmonii grałem już w różnych projektach muzykę klasyczna, jazzową, folkową, bałkańską, klezmerską, flamenco, bluesową, rockową, flamenco… dużo by wymieniać. Aż tu znikąd telefon i propozycja z Własnego Portu, tego WP, który poznałem podczas koncertów na barce, w trakcie których raczyłem się najróżniejszymi trunkami i waliłem szklanka w stół tylko tyle ile miałem sił 😛 nie myśląc nawet o tym, ze mógłbym kiedykolwiek współtworzyć z chłopakami żeglarska rodzinę

Stało się, brniemy wspólnie „pchając ten wózek”, bo „gramy przecież tylko aby grać”!